Spanie na dziko w Macedonii

Sama pod namiotem – czy czeka cię pewna śmierć?

Biorąc pod uwagę wszystko co słyszałam od znajomych i nieznajomych na temat samotnego nocowania w namiocie jako kobieta, powinnam być od dawna martwa. Seryjni zabójcy, gwałciciele, dzikie zwierzęta – czają się za każdym rogiem, czyhając na nieświadome niczego dziewczęta. Przynajmniej to zdaje się myśleć większość ludzi, gdy mówię im, że biwakuje samotnie. Jak zadbać o swoje bezpieczeństwo gdy nocujesz sama pod namiotem i nie wpadać w panikę na myśl o każdym potencjalnym niebezpieczeństwie czekającym za cienkim płótnem twojego przenośnego domu?

Sama pod namiotem – czy czeka cię pewna śmierć? Read More »

Raj utracony – Rowerem po Macedonii

Za każdym razem, gdy odwiedzam Bałkany, czuję się jakbym tam wracała, choć nigdy tam nie mieszkałam. Czuję tę całą jugonostalgię, tęsknotę za czymś, czego nigdy nie znałam. Może w poprzednim wcieleniu jeździłam Yugo czy Zastavą na socjalistyczne wakacje? Południe to raj utracony, pisze Kapka Kassabova w książce “W stronę Ochrydy”. Jej opowieść o dwóch jeziorach zainspirowała moją podróż do Macedonii Północnej.

Raj utracony – Rowerem po Macedonii Read More »

Milczenie nie jest złotem – CouchSurfing dla kobiet podróżujących solo

Referencje na CouchSurfingu bywają zdradliwe. Powinny być twoim kompasem w poszukiwaniu odpowiedniego gospodarza. Tymczasem moje jedyne negatywne doświadczenie z CS miało miejsce mimo 80 wspaniałych opinii na profilu użytkownika. Co więcej, zostawienie mu referencji zajęło mi 13 miesięcy. Po tym wszystkim zaczęłam się zastanawiać, czy ten system rekomendacji ma jakiś sens, czy możemy mu ufać. Jak często niektóre sprawy zostają przemilczane? Dlaczego napisanie szczerej opinii jest takie trudne? Co my – kobiety podróżujące solo – możemy zrobić, żeby zapewnić bezpieczeństwo sobie i innym korzystając z CouchSurfingu?

Milczenie nie jest złotem – CouchSurfing dla kobiet podróżujących solo Read More »

Kirgiskie historie, część 3: Zapiski z Karakolu

Było jak w base campie. Znaczy, pomijając prąd, szybkie wi-fi, i sklep tuż za rogiem, do którego można było wyskoczyć w klapkach. I to, że byliśmy w czwartym największym mieście Kirgistanu, a alpiniści z nas żadni, wszyscy byliśmy zwykłymi turystami. Ale atmosfera była iście basecampowa. Maniakalnie sprawdzaliśmy prognozy pogody i zabijaliśmy czas karcianymi grami. Monotonne dudnienie deszczu o blaszany dach czasem urozmaicał dochodzący z pobliskiego skrzyżowania pisk opon a potem łoskot zderzających się samochodów. Jakiś kretyn znowu wjechał na czerwonym.

Kirgiskie historie, część 3: Zapiski z Karakolu Read More »

Życie jest za krótkie na Sarajewo

W wąskich uliczkach leniwie swój dzień rozpoczynały koty. Każdy dom był inny, ale chaotyczna całość, którą tworzyły była w jakiś dziwny sposób przyjemna dla oka. Niektóre były odnowione, odmalowane. Na większości wciąż jednak można było znaleźć wielkie odpryski na tynku i dziury w ścianach. Takie przypominajki: wojna wcale nie była tak dawno. I to, że te wszystkie dziury nie są załatane, to pewnie najmniejszy problem z wszystkich niezałatwionych powojennych spraw.

Życie jest za krótkie na Sarajewo Read More »

Trzeba umieć przegrywać, czyli bośniackich przygód część druga, powrót do Chorwacji i… jeszcze raz Bośnia

Najpierw były nazwy. Zbitki liter, pozbawione znaczenia. Glavatičevo, Bjelašnica, Boračko, Konjic, Jablanica, Prozor, Omiš. Primož dyktował i opowiadał, a ja wklepywałam te magiczne słowa w nawigację. Nazwy połączyły się w krzywą, nadal dość tajemniczą. Co nieco zdradzały cienie na mapie i pofalowana linia ukazująca profil wysokościowy. Rąbka tajemnicy uchylały niebieskie plamy jezior oraz wijąca się nitka tego samego koloru, podpisana jako rzeka Naretwa. Zapisałam trasę w aplikacji i wyruszyłam, by uruchomić proces, w którym nazwy nabierają kształtów i kolorów, zapachów i dźwięków, zaczynają się wypełniać emocjami i przeżyciami.

Trzeba umieć przegrywać, czyli bośniackich przygód część druga, powrót do Chorwacji i… jeszcze raz Bośnia Read More »

pl_PLPolski
Scroll to Top