Tańczące niedźwiedzie Bułgarii
Król lasu. Waży do 600 kg. Niedźwiedź to silna i przerażająca bestia. Jest jednak bestia, która go sobie podporządkowała. Potwór […]
Tańczące niedźwiedzie Bułgarii Read More »
Król lasu. Waży do 600 kg. Niedźwiedź to silna i przerażająca bestia. Jest jednak bestia, która go sobie podporządkowała. Potwór […]
Tańczące niedźwiedzie Bułgarii Read More »
Przemierzając góry Pindus rowerem, doświadczyłam wymagających podjazdów, bliskości dziewiczej przyrody i niezwykłej gościnności. Świat był zielony i pachniał gorącymi sosnowymi
Dzika strona Grecji. Rowerem po górach Pindus Read More »
Permet i rzeka Vjosa Czułam się, jakby ktoś przejechał moje nogi walcem. Nawet wyjście z namiotu było wyzwaniem. Zaklęłam, gdy
Rowerem po Albanii, część 2: Vjosa, góry Pindus i Korcza Read More »
W wieku 25 lat nie umiała jeździć na rowerze. Pięć lat później razem przemieszczałyśmy drogi i bezdroża Kirgistanu. Pashmina Binwani,
Podróżnicze inspiracje: Pashmina Binwani – nigdy nie jest za późno na naukę Read More »
Wpatrując się w parę stóp leżących kilka centymetrów od mojej twarzy próbowałam zasnąć. Mój policzek nieprzyjemnie przyklejał się do skórzanej
Rowerem po Albanii, część 1: Durres, Berat, Kanion Osum i piekielna droga do nieba Read More »
Są takie miejsca, o których się marzy, i takie, które odwiedza się, bo akurat jest się w pobliżu lub po
Moje sycylijskie męki Read More »
Pytam go, dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, żeby rowerem przejechać Związek Radziecki. Pat Patterson śmieje się: bo tam
Podróżnicze inspiracje: Pat Patterson – rowerem przez ZSRR Read More »
Przez sześć dni wolontariatu na przejściu granicznym w Medyce-Szeginie widziałem setki ludzi, którzy opuścili swoje domy i udali się w
Historie z granicy Read More »
Za każdym razem, gdy odwiedzam Bałkany, czuję się jakbym tam wracała, choć nigdy tam nie mieszkałam. Czuję tę całą jugonostalgię, tęsknotę za czymś, czego nigdy nie znałam. Może w poprzednim wcieleniu jeździłam Yugo czy Zastavą na socjalistyczne wakacje? Południe to raj utracony, pisze Kapka Kassabova w książce “W stronę Ochrydy”. Jej opowieść o dwóch jeziorach zainspirowała moją podróż do Macedonii Północnej.
Raj utracony – Rowerem po Macedonii Read More »
Referencje na CouchSurfingu bywają zdradliwe. Powinny być twoim kompasem w poszukiwaniu odpowiedniego gospodarza. Tymczasem moje jedyne negatywne doświadczenie z CS miało miejsce mimo 80 wspaniałych opinii na profilu użytkownika. Co więcej, zostawienie mu referencji zajęło mi 13 miesięcy. Po tym wszystkim zaczęłam się zastanawiać, czy ten system rekomendacji ma jakiś sens, czy możemy mu ufać. Jak często niektóre sprawy zostają przemilczane? Dlaczego napisanie szczerej opinii jest takie trudne? Co my – kobiety podróżujące solo – możemy zrobić, żeby zapewnić bezpieczeństwo sobie i innym korzystając z CouchSurfingu?
Milczenie nie jest złotem – CouchSurfing dla kobiet podróżujących solo Read More »
Czułam na sobie ich spojrzenia.
– Jesteś sama?
– Nie, mój mąż jedzie zaraz za mną – odpowiadałam. Niestety wiedziałam, że jeśli zostaną przy drodze trochę dłużej, przekonają się, że mój mąż albo ma pelerynę niewidkę, albo nie istnieje.
Kirgiskie historie, część 4: krótki rowerowy epizod solo i bezrowerowy epilog Read More »
Było jak w base campie. Znaczy, pomijając prąd, szybkie wi-fi, i sklep tuż za rogiem, do którego można było wyskoczyć w klapkach. I to, że byliśmy w czwartym największym mieście Kirgistanu, a alpiniści z nas żadni, wszyscy byliśmy zwykłymi turystami. Ale atmosfera była iście basecampowa. Maniakalnie sprawdzaliśmy prognozy pogody i zabijaliśmy czas karcianymi grami. Monotonne dudnienie deszczu o blaszany dach czasem urozmaicał dochodzący z pobliskiego skrzyżowania pisk opon a potem łoskot zderzających się samochodów. Jakiś kretyn znowu wjechał na czerwonym.
Kirgiskie historie, część 3: Zapiski z Karakolu Read More »
Nie pamiętam jego imienia. Nazwijmy go więc panem “pięć tysięcy korzyści”. Dosiadł się do nas na plaży w Tong i częstując arbuzem, próbował nawrócić nas na islam.
Nie lubię latać. Nie dlatego, że się boję, bo akurat w samolocie czuję się zupełnie bezpiecznie. I nawet nie dlatego,
Kirgiskie historie, część 1: Always look on the bright side Read More »
Nie było niczego poza bielą i ledwo widoczną wąską szosą pośrodku tej bieli. Palce od nóg zaczynały szczypać z zimna.
W wąskich uliczkach leniwie swój dzień rozpoczynały koty. Każdy dom był inny, ale chaotyczna całość, którą tworzyły była w jakiś dziwny sposób przyjemna dla oka. Niektóre były odnowione, odmalowane. Na większości wciąż jednak można było znaleźć wielkie odpryski na tynku i dziury w ścianach. Takie przypominajki: wojna wcale nie była tak dawno. I to, że te wszystkie dziury nie są załatane, to pewnie najmniejszy problem z wszystkich niezałatwionych powojennych spraw.
Życie jest za krótkie na Sarajewo Read More »
Najpierw były nazwy. Zbitki liter, pozbawione znaczenia. Glavatičevo, Bjelašnica, Boračko, Konjic, Jablanica, Prozor, Omiš. Primož dyktował i opowiadał, a ja wklepywałam te magiczne słowa w nawigację. Nazwy połączyły się w krzywą, nadal dość tajemniczą. Co nieco zdradzały cienie na mapie i pofalowana linia ukazująca profil wysokościowy. Rąbka tajemnicy uchylały niebieskie plamy jezior oraz wijąca się nitka tego samego koloru, podpisana jako rzeka Naretwa. Zapisałam trasę w aplikacji i wyruszyłam, by uruchomić proces, w którym nazwy nabierają kształtów i kolorów, zapachów i dźwięków, zaczynają się wypełniać emocjami i przeżyciami.
Było zaskakująco znajomo. Nieotynkowane domy pośród pól. Wzgórza porośnięte soczystą, zieloną trawą. Na szosie raz traktor, raz jakiś zdezelowany Golf
Bośnia numer 1: Tajemnicza, intrygująca i jakby znajoma Read More »
Poprzedni odcinek o austriacko-słoweńskich wojażach możecie przeczytać tutaj. Dojechałam do przejścia granicznego, na którym stał sznureczek samochodów. Ustawiłam się grzecznie
Z włoskich Dolomitów ruszyłam do Austrii. Nawet nie wiem dlaczego, bo z Austrią jakoś nigdy nie mogę się dogadać, zawsze
Bled, Socza, Alpy Julijskie i Steve Jobs japonek, czyli Słowenia (i Austria) rowerem Read More »
Byłam przekonana, że czasy, kiedy potrafię się jakimiś górami zachwycić tak, że z rozdziawioną gębą latam dookoła i cykam bez
Mokro, zimno i absolutnie zachwycająco, czyli biwak w Dolomitach Read More »