Podróżnicze inspiracje: Pashmina Binwani – nigdy nie jest za późno na naukę

W wieku 25 lat nie umiała jeździć na rowerze. Pięć lat później razem przemieszczałyśmy drogi i bezdroża Kirgistanu. Pashmina Binwani, rowerzystka i autorka tekstów podróżniczych z Kuala Lumpur w Malezji nie przejmuje się prędkością czy spełnianiem oczekiwań innych ludzi. Zamiast tego stara się znaleźć własną drogę i stopniowo przesuwać granice swoich możliwości.

Po długim czasie postanowiłyśmy umówić się na spotkanie i porozmawiać o pokonywaniu lęków, uczeniu się nowych rzeczy, podróżach do Indii, Iranu i Gruzji oraz o najlepszych trasach rowerowych w Malezji.

cycling in kyrgyzstan
Nauczyłaś się jeździć rowerem, gdy miałaś 25 lat. W twojej rodzinie w ogóle nie spędzało się czasu na świeżym powietrzu. Jak zaczęła się Twoja rowerowa pasja?

Pewnego dnia szłam do mojego biura w galerii handlowej, obserwując drzewa i ptaki. Nagle zdałem sobie sprawę, że moje życie to tylko praca i wychodzenie z przyjaciółmi. Nie chodziłam na piesze wycieczki. Nie biegałam. Nie umiałam pływać. Nie umiałam jeździć na rowerze.

Większość ludzi uczy się tych rzeczy w dzieciństwie, od rodziców. Wydawało mi się, że wiem, jak jeździć na rowerze, ale umiałam to robić tylko z doczepiany,o kółkami treningowymi.

Moja pasja do roweru zaczęła się od oglądania na YouTube filmów pokazujących ludzi jeżdżących po górach. Kojarzyło mi się to z wolnością. Zaczełam prosić ludzi, by nauczyli mnie jeździć na rowerze.

Wszyscy mówią, że mogą cię nauczyć, ale rzadko mają czas i cierpliwość, by to zrobić. Ja nie chciałam czekać. Chciałam ruszyć do przodu i zacząć jeździć na wycieczki. Zapłaciłem więc komuś za trzy lekcje. 

Moim największym lękiem była jazda obok samochodów. Strach był paraliżujący. Jeśli samochód podjeżdżał zbyt blisko, zsiadałam z roweru. Musiałam słuchać muzyki, żeby się wyciszyć. Około półtora roku zajęło mi nabranie pewności siebie, by jeździć po głównej drodze. Ten proces był psychicznie trudniejszy niż się spodziewałam. 

Kiedy w końcu się nauczyłam, okazało się, że to najlepsza rzecz, zaraz po górskich wędrówkach. Sposób na ucieczkę od życia w mieście. 

Moje wczesne lata dwudzieste były trudne. Straciłam ojca i musiałam znaleźć sposób na utrzymanie siebie i rodziny. Czas dla siebie wydawał się czymś nieosiągalnym. Kiedy już miałem trochę dochodu zdałam sobie sprawę, że pieniądze to nie wszystko. Muszą istnieć sposoby na dobrą rozrywkę bez wydawania dużych pieniędzy. 

Takie zajęcia, jak jazda na rowerze czy wędrówki piesze, to najlepszy sposób na zabawę i życie chwilą. Skupiasz się na drodze, na przyrodzie. To uzdrawiające.

Wspomniałaś o samochodach. Przypomina mi to twój wypadek w Kirgistanie, kiedy ciężarówka wyprzedziła nas zbyt blisko i upadłaś. Musiałaś zrezygnować z dalszej jazdy rowerem podczas tej wyprawy. Czy ta sytuacja sprawiła, że musiałaś zmierzyć się z tymi samymi lękami, które miałaś, gdy zaczynałaś jeździć na rowerze?

Miałam lekką traumę, ponieważ kolega mojego przyjaciela zginął potrącony przez samochód w Uzbekistanie. To była jego pierwsza wyprawa rowerowa.

Chciałam uniknąć takiej sytuacji. Starałam się być ostrożna, a ten incydent wzbudził we mnie niepokój. Nie byłam jeszcze zbyt doświadczona, mimo że jeździłem na rowerowe wycieczki do innych krajów, takich jak Laos czy Tajwan. 

Po tym incydencie nie wydawało mi się możliwe, by po prostu odpocząć przez kilka dni i kontynuować jazdę. Teraz jestem silniejsza psychicznie. Jeśli coś nie idzie po mojej myśli, zamiast rezygnować, poświęcam kilka dni na odpoczynek i przemyślenie sprawy. 

aren’t going my way, I take a few days to rest and think things through instead of quitting. 

cycling in kyrgyzstan
Co poradziłabyś komuś, kto chciałby zacząć podróżować na rowerze, ale boi się takich sytuacji? Jak znaleźć bezpieczne trasy i zmniejszyć ryzyko?

To trudne. Czasami trasa nieoczekiwanie robi się ruchliwa. Może się zdarzyć, że będziesz musiał/a przemyśleć swój plan podróży. Lepiej nie nakładać na siebie presji by się go trzymać. Wiele osób ma poczucie winy, wydaje im się że oszukują, jeśli np. podjadą autostopem by uniknąć ruchliwych odcinków. Musisz kierować się swoim przeczuciem. Nie ma nic złego w oszukiwaniu lub zaczynaniu od innego punktu. To nie zawody.

cycling in kyrgyzstan

Zdarzały mi się błędy, takie jak podążanie za kimś w Malezji i zaczynając trasę z mojego miejsca zamieszkania. To bardzo ruchliwe miejsce i zdarzało się, że jechałam sto kilometrów na drugi koniec miasta. Przejeżdżanie przez 5 pasów autostrady to żadna przyjemność. Zdarzyło mi się to niedawno. Utknęłam na środku autostrady, bo jechałem za kilkoma rowerzystami. 

Staram się nie ulegać presji, by jechać za kimś innym. Najważniejsze jest to, by dbać o swój komfort psychiczny. Zwłaszcza gdy dopiero zaczynasz.

Zabawne jest to, co mówisz o oszukiwaniu. Rozmawiałam o tym z wieloma podróżnikami rowerowymi. Co to w ogóle znaczy oszukiwać? Kto wymyśla zasady?

Niektórzy bardziej konserwatywni rowerzyści twierdzą, że trzeba umieć naprawić oponę albo jechać z określoną prędkością. To odstrasza ludzi. Tworzy się zbyt wiele barier dla tych, którzy chcą spróbować turystyki rowerowej. 

Czytałam ostatnio książkę Dervli Murphy. Ta Irlandka nie miała żadnego doświadczenia, ale w latach sześćdziesiątych po prostu postawiła wszystko na jedną kartę. Nie wiedziała nic o naprawie roweru, ale przejechała z Irlandii do Pakistanu, Indii i Iranu. Gdy złapała gumę, podjeżdżała autostopem do najbliższego sklepu. Następnego dnia upewniała się, że kierowca podrzucił ją do miejsca, w którym utknęła, i kontynuowała jazdę.

Oczywiście można się nauczyć, jak naprawić przebitą oponę, ale nie jest to konieczność.

Zdecydowanie. Ja akurat lubię się uczyć jak naprawiać niektóre rzeczy w moim rowerze, ale nie jest to niezbędne do rowerowych podróży. I tak nie da się przygotować na każdy potencjalny problem z rowerem.

Myślę, że ludzie nie powinni dać się przytłoczyć tym zasadom stworzonym przez elitarną społeczność. Zwłaszcza kolarze szosowi to taki elitarny klub. W Malezji pojechałam z nimi na kilka jazd. Miała to być fun ride, ale wcale nie była. Kazali mi ciągle pzyspieszać albo mówili, że jeśli mam rower hybrydowy, to nie mogę się dołączyć, bo to jest impreza tylko dla rowerów szosowych. Po co więc umieszczać tam słowo “fun”?

cycling in kyrgyzstan
Wiele kobiet podróżujących rowerem często słyszy: jesteś odważna. Mnie to zazwyczaj irytuje, chociaż wiem, że ludzie zwykle mówią to jako komplement. Ale często mam raczej wrażenie, że kwestionują, czy wiesz, co robisz i w co się pakujesz.

Niektórzy mężczyźni myślą, że musisz być jedną z tych hardkorowych rowerzystek. Czasami kojarzą z tym wygląd szorstkiej i twardej chłopczycy. Takie myślenie jest w nich głęboko zakorzenione. 

Kiedy przychodzę do sklepu rowerowego i mówię, że jeżdżę na te wyprawy, zawsze słyszę: ile kilometrów już przejechałaś? Czy ty w ogóle wiesz, jak to się robi? Zaczynają zadawać te pytania i udzielać nieproszonych rad.

Jakiś czas temu widziałam na Instagramie post dziewczyny o imieniu Marsha.  Kiedy była w Kirgistanie, upadła podczas zjazdu. Niektórzy z tych kolarzy w lycrze komentowali: Czy ty w ogóle wiesz, co robisz? Tylko dlatego, że nie wyglądała jak typowy kolarz. Tego typu reakcje sprawiają, że społeczność jest nieco płytka.

Co to w ogóle znaczy wyglądać jak typowy kolarz?

Jakiś czas temu kupiłam rower szosowy i od tego czasu często słyszę: teraz musisz kupić pedały zatrzaskowe. Teraz musisz zmienić opony. Teraz musisz zrobić to. To się nigdy nie skończyło. Dlaczego muszę to zrobić? Ja tam czuję się dobrze tworząc swoją własną drogę.

Czasami wolę jeździć sama. Te przejażdżki z szosowcami są trochę jak sesje zdjęciowe. Nie czerpię z tego przyjemności. Robię to dla przyrody i żeby się wyłączyć.

Zabawne jest to, że oczekuje się od ciebie wpasowania się w jedną lub drugą budkę. Albo jesteś turystą rowerowym, albo kolarzem szosowym, albo jeszcze czymś innym.

Znam kilku rowerzystów szosowych, którzy zmienili się w bikepackerów. Próbują oduczyć się wszystkiego co wmawiało im sięwcześniej. Widzą, że całe to ściganie się o KOMy na Stravie to żadna zabawa. 

Takie rozmowy są ważne, ponieważ wiele osób uważa, że ostatecznym celem jest bycie sportowcem. Jest też wiele samotnych turystek rowerowych, które nie są zainteresowane sprzętem czy udowadnianiem niczego.

Lubię tą grupę na Facebooku Bicycle Travelling Women. Rozmowy są tam bardziej wyważone. Nigdy nie zadałabym pytania w innych grupach, ponieważ komentarze, zazwyczaj mężczyzn, są bardzo denerwujące.

cycling in kyrgyzstan
Ja udzielam się na różnych grupach, ale zgadzam się, że ta kobieca grupa jest zawsze pomocna i wyrozumiała. Nie narzucają ci swoich opinii. Zachęcają cię, byś po prostu robiła swoje, po swojemu. W innych grupach o wiele częściej słyszy się: powinnaś zrobić to i to, tak i tak. Nadal piszę tam posty, ale jeśli czyjś komentarz to po prostu mansplaining, odpisuję stanowczo prosząc o używanie mniej protekcjonalnego tonu.

Mansplaining jest okropny i myślę, że właśnie dlatego jestem teraz bardziej skłonna do samotnych wypraw. Po tym, jak zobaczyłem twoją samotną wyprawę do Albanii, jestem bardziej zdeterminowana do samotnej wyprawy do Indii.

Samotna jazda to ogromna wolność. Od czasu do czasu fajnie jest pojeździć z kimś, ale nie lubię musieć się do kogoś dostosowywać.

To żadna przyjemność, gdy musisz kogoś gonić. Nie masz wtedy czasu, żeby nacieszyć się okolicą.

Najważniejsze to znać swoje tempo, wiedzieć, czego oczekujesz od podróży i co jest dla ciebie ważne.

Myślę, że wiele dziewczyn, które zaczyna podróże rowerowe, nakłada na siebie zbyt dużą presję. Ta dziewczyna z Instagrama, I pulled the pin, powiedziała kiedyś: Myślę, że ludzie mają tendencję do dążenia do zabawy typu drugiego, ale zapominają, że zapominają o zabawie typu pierwszego, czyli po prostu cieszeniu się procesem. Podoba mi się jej szczerość i to, że mówi o tym, by nie być dla siebie surowym. Myślę, że presja jest wystarczająco duża, gdy pokonujesz trudną trasę. A jeśli coś ci się nie uda, pojawia się dodatkowa presja i niepokój. Najlepiej robić wszystko krok po kroku.

Nie musisz trzymać się harmonogramu, który sobie zaplanowałaś. W końcu jedziesz na wyprawę także po to, by poznać dane miejsce i społeczność. Jaki jest sens przejeżdżania przez wioski, jeśli nie zatrzymujesz się, aby porozmawiać z ich mieszkańcami?

Dla mnie to niemal duchowe przeżycie. Jesteś sam na sam ze swoimi myślami. To prawie jak medytacja.

Próbowałaś nauczyć swoją mamę jeździć na rowerze. Jak ci poszło?

Cóż, rower nadal u niej stoi. Nie nauczyła się jeszcze jeździć, bo życie stanęło na przeszkodzie. Ostatnio miała upadek, myślę, że się boi.

Moja największa obawa jest taka, że upadnie na beton. Potrzebuje więcej czasu. Na razie zdjęłam pedały, więc przynajmniej może używać nóg do odpychania się, aby poczuć się swobodnie. Nauka jazdy na rowerze zajęła mi dużo czasu. Dam jej jeszcze kilka lat, aż nabierze pewności siebie.

Zawsze marzyłam o rowerowej podróży z moją mamą, ale chyba się to nie uda. Pedałowanie jest dla niej trudne. Wciąż nie radzi sobie z postawieniem nogi na drugim pedale.

Wymaga to trochę równowagi. Nie powinno się patrzeć w dół, ale prosto przed siebie. Jeśli patrzysz w dół, tracisz równowagę. Myślę, że potrzebawielu prób. Ale nauczyłam ją pływać.

balance. I think it would take a lot of tries. But I taught her how to swim. 

Zabierasz ją także na piesze wycieczki. Jak jej się to podoba?

Myślę, że dobrze jest spędzać wakacje aktywnie. Leniwe wakacje są w porządku, ale nie nauczysz się zbyt wiele o sobie, jeśli się porządnie nie spocisz.

Dobrze jest trochę odpocząć, ale nie wyobrażam sobie typowych wakacji ze zwiedzaniem znanych miejsc i odpoczywaniem na plaży. To wspaniałe, ale myślę, że część mnie chciałaby zwiedzić każde miejsce na rowerze. Aktywne wakacje to dla mnie najlepszy sposób na poznanie świata.

Moja mama nie chodziła zbyt często na piesze wycieczki, ale kiedy pojechałyśmy na Borneo, było tam dużo nurkowania, dużo zajęć w morzu i trochę pieszych wędrówek. Bardzo podobają jej się takie aktywne wakacje.

To bardzo inspirujące. Założę się, że niewielu przyjaciół twojej mamy odważyłoby się spróbować takich rzeczy. 

Niektórzy z jej znajomych prosili mnie, żebym ich nauczyła jeździć rowerem, ale nigdy nie podjęli żadnych faktycznych kroków w tym kierunku. Zainspirowałyśmy ich, ale na przeszkodzie stanął strach, zwłaszcza strach przed upadkiem. 

Wielokrotnie myślałem o założeniu klubu rowerowego, ale myślę, że raczej zostanę przy pisaniu o tym.

Ludzie na pewno chętnie przeczytają, jak zacząć robić te rzeczy po sześćdziesiątce lub pięćdziesiątce. 

Oczywiście, wiele osób nie wyobraża sobie, że mogłoby zacząć jeździć na rowerze w starszym wieku, będąc fizycznie słabszym. Nie wiedzą, gdzie można jeździć na rowerze. W miejscach takich jak Kuala Lumpur ruch uliczny jest szalony, więc potrzebują porad, jak znaleźć bezpieczne trasy. 

Utrudnia to także tropikalny klimat. Jest tu dość gorąco, a rano i wieczorem jest tylko krótkie okno na aktywność taką jak jazda na rowerze czy bieganie, ale można wybrać swoją niedolę: tropikalne deszcze lub tropikalny upał.

Obecnie kultura się zmienia i coraz więcej ludzi zaczyna jeździć na rowerze, ale infrastruktura jeszcze się do tego nie dostosowała. Oczywiście potrzeba na to dużo czasu. Na razie istnieją niebieskie ścieżki rowerowe!

W Malezji jest niewiele miejsc z cieniem, zwłaszcza w mieście, więc większość ludzi nie ma ochoty na spacery poza bezpiecznymi terenami, takimi jak parki i centra handlowe. Obecnie toczy się wiele dyskusji na temat infrastruktury w Malezji i jej pedestrianizacji. Miasta nie powinny być tworzone tylko dla samochodów, ale także dla pieszych i rowerzystów.

Jako dwudziestoparolatka, nauczyłaś się jeździć na nartach w Gruzji. Jaką masz radę dla ludzi, którzy chcą się nauczyć czegoś nowego? Jak przezwyciężyć strach i myśli, że jest już za późno? 

Jestem teraz po trzydziestce i widzę, że strach wkrada się coraz częściej. Z wiekiem jego wyciszenie wymaga dodatkowej pracy umysłowej, zwłaszcza teraz po pandemii.

Przyznanie się do lęku i niepokoju jest lepsze niż jego tłumienie. Można wzmocnić pewność siebie na różne sposoby, choćby takie jak kurs doszkalający lub wybór łagodnego instruktora. Chociaż mój instruktor, koleś z Ukrainy, był bardzo surowy. 

Ludzie powinni też po prostu wyobrażać sobie życie, o jakim marzą. Potem tak się tym ekscytujesz, że nie masz czasu siedzieć i czekać. Myślę, że najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, to robić mniej przerw i po prostu iść naprzód. Jeśli możesz, odstaw strach na bok i po prostu ruszaj na przód, chociażby zaczynając od oślich łączek.

Mimo że uczyłam się jeździć na nartach, nadal przydałby mi się kurs, bo tam, gdzie mieszkam nie ma śniegu. Nie ma szans, żebym była w tym mistrzynią. To jest naturalne.

Bez względu na to, jak bardzo jesteś pewna siebie, zawsze pojawi się lęk. Nie można go zignorować, ale można nauczyć się nim zarządzać, słuchać swojego ciała. Można zaakceptować strach, ale nie pozwalać, by nas sparaliżował.

Dla mnie duża pewność siebie bierze się z czytania historii ludzi, którzy przyznają się do swoich słabości. Każdy ma swoje słabości i porażki.

cycling in kyrgyzstan
A więc kiedy się boisz lub odczuwasz niepokój, Twoja strategia polega na tym, że przyjmujesz go do wiadomości i idziesz dalej?

Lubię znajdować różne mechanizmy radzenia sobie z problemami. Rozmawiam z samą sobą lub próbuję odwrócić swoją uwagę. Skupiam się na widokach albo na reakcji mojego ciała. Strach jest tylko konstruktem, czymś, co sobie wmawiamy. Nigdy nie jest prawdziwy. Trzeba znaleźć sposób, by sobie z nim poradzić, zamiast reagować na niego i zastygać. To prawie przytrafiło mi się w Georgii. Na szczęście mój umysł był wtedy w takim dobrym stanie, bo w mojej podróży z Iranu przytrafiały mi się tylko dobre rzeczy i wierzyłam, że wszystko będzie dobrze.

A co zrobić kiedy sprawy nie idą po Twojej myśli, jak możesz przezwyciężyć negatywne myśli?

Można zrobić sobie przerwę lub przeć do przodu i powiedzieć: Dam sobie jeszcze godzinę i zobaczę, jak na to zareaguję. Należy rozróżnić, czy strach jest wynikiem projekcji umysłu, czy jest wywołany przez realne niebezpieczeństwo.

Nie można po prostu ignorować strachu, ponieważ bezpieczeństwo to ważna sprawa. Nie możesz igrać z niebezpieczeństwem, na przykład podróżując po nocy. Czasami rezygnacja z czegoś ze względu na bezpieczeństwo jest w porządku. To zależy od tego, jak oceniasz sytuację. 

Jaka była najbardziej przerażająca sytuacja podczas twoich podróży?

To było chyba gdy podróżowałyśmy razem po Kirgistanie i ten dzieciak ni stąd ni zowąd się przed nami obnażył (możesz przeczytać więcej o tej sytuacji i o naszej podróży po Kirgistanie tutaj). W tamtym momencie nawet się jakoś bardzo nie bałam, bo w końcu był to tylko dzieciak. Ale cały czas myślałam: co jeśli on przyprowadzi tu całą grupę przyjaciół albo krewnych?

Inna sytuacja przytrafiła mi się w Gruzji. Naiwnie zaakceptowałam zaproszenie do domu pewnego chłopaka. Mówił, że będzie tam jego mama, ale oczywiście nikogo nie było. Zaczął się do mnie zbliżać i mówić, że mnie kocha. Spanikowałam i uciekłam. Po tym, jak w Iranie wszyscy byli życzliwi, wydawało mi się, że wszyscy ludzie są dobrzy.

visiting Iran, where people were so kind. I thought everyone was good.

cycling in kyrgyzstan
Czasami trudno jest zachować równowagę między wiarą w to, że świat jest dobry, a ostrożnością, ponieważ niektórzy ludzie nie mają czystych intencji. Miałam kiedyś podobną sytuację, kiedy korzystałam z CouchSurfingu, z tego samego powodu co Ty. Moja czujność była osłabiona, bo do tej pory miałam tylko dobre doświadczenia. Podróżując jako dziewczyna, musisz być bardzo ostrożna, zwłaszcza podczas biwakowania na dziko, CouchSurfingu czy nawet pobytu w hostelach. To frustrujące.

Tak, ciągle musisz być ostrożna, kłamać, że z kimś podróżujesz albo próbować wyglądać twardo i chłopięco.

Czasami nawet chłopięcy wygląd nie pomaga. Wszystkie moje złe doświadczenia miały miejsce, kiedy nie wyglądałam najpiękniej, spocona, prosto z roweru. Czego obawiałaś się najbardziej, zanim po raz pierwszy wyruszyłaś solo w Himalaje i do Indii?

Głównie mężczyzn i tłumu. W mediach słyszy się te wszystkie historie, że New Delhi jest indyjską stolicą gwałtu. Ja podróżowałam sama metrem i widziałam w sportowych stanikach i ubrane dość liberalnie. To, co się czyta, a to, jak wygląda rzeczywistość, to dwie różne rzeczy. Oczywiście te historie są prawdziwe i trzeba zachować szczególną ostrożność. Nie można wychodzić w środku nocy, ale zdecydowanie da się tam podróżować w pojedynkę. Potrzeba czasu, aby przyzwyczaić się do szoku kulturowego.

Niestety, poruszanie się po dużych miastach w Indiach jest ryzykowne. Natomiast wyżej w górach ludzie są bardziej nastawieni na wspólnotę i rodzinę. Jeśli jesteś kobietą podróżującą samotnie, w 90% przypadków będą się o ciebie troszczyć i tak jakby cię zaadoptują. To pokrzepiające.

Nie sądzę, aby jakiekolwiek miejsce, a zwłaszcza miasto, było w 100 % bezpieczne. Nawet Rzym, miasto turystyczne, nie jest w stu procentach bezpieczny z powodu kieszonkowców.

Kiedy podróżuję, muszę na miejscu wymyślać historie, żeby nie zwracać na siebie uwagi. To jest do bani. Pewnie dlatego ludzie nazywają nas odważnymi.

Ale to wcale nie pomaga w przezwyciężeniu tych lęków.

Nie pomaga, a większość ludzi używa tego jako wymówki. Nigdy nie poradzą sobie z tym strachem.

Każdy ma jakieś obawy, gdy zaczyna podróżować na rowerze, także mężczyźni. Czytałam kilka blogów, których autorzy piszą o tym, jak są gotowi do drogi a potem pojawia się strach i niepokój, i zaczynają przekładać wyjazd na później.

Myślę, że podczas takich wyjazdów wielu osobom zdarza się prokrastynacja. Wiem, że sama często prokrastynuję rano, kiedy z jakiegoś powodu czuję niepokój.

To dobrze, że ludzie przyznają, że muszą przezwyciężyć te lęki. To pokazuje ich ludzką twarz. 

Istnieją też dwa aspekty bezpieczeństwa: czy jesteś szanowana jako kobieta i jako rowerzystka. Na przykład samodzielne podróżowanie po Iranie jest całkiem bezpieczne, ale jazda na rowerze już nie. Wiele samotnych rowerzystek spotkało się z przemocą, w wyniku czego przestały w ogóle jeździć na rowerze.

W ciągu ostatnich dwóch lat wszystko się zmieniło z powodu koronawirusa. Musieliśmy dostosować się do sytuacji, kiedy wszystko zostało zamknięte i pozostało nam odkrywanie najbliższej okolicy. Czego nauczył cię ten okres?

Myślę, że stałam się bardziej pewna siebie na rowerze. Na drogach było mniej samochodów. Zazwyczaj czekałam na mojego chłopaka, żeby pojeździć z nim, ale teraz znalazłam w sobie odwagę, żeby jeździć sama.

Nabrałam pewności siebie w odnajdywaniu różnych zakątków w mojej okolicy. Spotkałam też na drodze wielu ludzi. Wszyscy czuli się odizolowani i automatycznie zrobili się bardziej przyjaźni. Naprawdę cenię sobie te spontaniczne chwile, które tworzę każdego dnia. 

Jedną z rzeczy, których brakuje mi z czasów przed pandemią jest spontaniczność.. Nienawidzę planowania. Teraz muszę planować więcej, żeby nie nadwyrężyć mojego budżetu. Ponieważ loty są droższe, ograniczam się do Azji Południowo-Wschodniej. Fajnie jest jeździć tu na rowerze, ale upał jest zabójczy. Kolejną opcją jest Azja Wschodnia. Indie, Japonia i Tajwan mają więcej gór i cztery pory roku.

Niepokój pojawia się także, gdy sprawdzam przepisy dotyczące podróży. Nie mogę się doczekać, kiedy będzie mniej ograniczeń, ale moim zdaniem lepiej cieszyć się chwilą niż żyć w zawieszeniu i oczekiwaniu na wielkie podróże.

but living in the moment is more important than getting bogged down by big trips.

Czy Malezja jest dobrym miejscem dla turystyki rowerowej? Jakie miejsca lub trasy polecasz?

Kuala Lumpur jest zwykle zatłoczone, więc wiele osób wyjeżdża do pobliskich stanów. Tutejsze wyżyny są świetne do jazdy na rowerze. Jedną z moich ulubionych tras jest Fraser’s Hill, kolonialne angielskie miasteczko na wzgórzu. To prawie 40 km pod górę, ale miasto jest naprawdę fajne. Inne ciekawe miejsca to Hulu Langat i Janda Baik, oddalone od Kuala Lumpur o ok. 40 minut jazdy samochodem i ukryte wśród wzgórz. 

Wschodnie wybrzeże Malezji  z cudownymi plażami jest również wspaniałe. Planuję tam pojechać na rower na 10 dni. Borneo jest idealne do uprawiania turystyki pieszej i kolarstwa górskiego. Znajduje się tam najwyższa góra w Azji Południowo-Wschodniej – Mount Kinabalu.

W Malezji większość ludzi mówi po angielsku. Jest ona tańsza niż Singapur, więc podróżowanie tutaj jest łatwe a jedzenie jest pyszne. Jest tu wiele  kawiarni, w których można znaleźć wszystko, na co ma się ochotę: kuchnię malezyjską, chińską czy indyjską.


Zainspirowała Cię historia Pashminy? Odwiedź jej bloga thegonegoat.com i zaobserwuj ją na Instagramie.

Skomentuj

pl_PLPolski
Scroll to Top